Ewangelia dzisiejszej niedzieli zawiera trzy obrazy. W pierwszym obrazie widzimy Jezusa głoszącego słowo do tłumu zgromadzonego nad jeziorem. W drugim Jezus zaprasza Piotra, by podjął się ponownie połowu, mimo wcześniejszego fiaska. W trzecim Jezus ponownie czyni Piotra głosicielem słowa, „rybakiem ludzi”. W każdym z tych obrazów uderza moc słowa Jezusa. Słowo gromadzi tłumy cisnących się do Jezusa ludzi, dokonuje cudu połowu, a nade wszystko cudu przemiany Piotra. Po nieudanej próbie połowu – bowiem przez całą noc nic nie złowili – Jezus każe Piotrowi: Wypłyń na głębię i zarzućcie sieci na połów.
To jest również zaproszenie Jezusa dla nas w naszej codzienności. Jeżeli chcemy w naszym życiu wydać owoce, musimy przekraczać siebie, swoje przyzwyczajenia, schematy. Musimy wychodzić ze swego małego „grajdołka” i podejmować wyzwania. Inaczej, wcześniej czy później urządzimy się w przeciętności.
Piotr jest w stanie przekroczyć siebie i swój ludzki sposób myślenia. Przyjęcie słowa Jezusa jest ryzykiem. Piotr podejmuje ryzyko, przełamuje zmęczenie i obawę. Ma odwagę, by wyjść poza granice swoich kalkulacji i pewności. Kiedy na słowo Jezusa zarzucił sieci i zobaczył tak wspaniały owoc połowu, zrozumiał, kim jest i kiedy połów może być owocny. Wówczas przypadł Jezusowi do kolan, mając świadomość swojej grzeszności, tego jak daleko mu do zrozumienia powołania i posłania, jakim obdarzył go Jezus Chrystus. Jego wyznanie jest szczere i głęboko ludzkie. Mówi do Jezusa: Odejdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny. Możemy sobie wyobrazić, w jakim stanie ducha prosi Jezusa, aby go zostawił i nie powoływał dalej za sobą.
Przecież i w naszym życiu na drodze powołań, małżeńskiego, rodzinnego, zawodowego, apostolskiego, którymi obdarował nas Chrystus, często przeżywamy podobne chwile. Mamy momenty lęków, chęci wycofania się od realizacji życiowych zadań i misji. Tak jak u Piotra, także i u nas mogą być różne przyczyny owych lęków i zahamowań.
Najpierw może nas przenikać poczucie niegodności. Tak jak Piotr, tak i wielu z nas często zmaga się z niedoskonałościami czy nawet trudnościami. Pytamy wówczas, dlaczego Bóg miałby ze mną nawiązywać tak bliskie relacje. Jesteśmy zbyt grzeszni, abyśmy mogli podejmować się tak wielkich zadań chrześcijańsko-misyjnych. A jednak Bóg chce nieustannie wchodzić z nami w głębszą więź.
Następnie, towarzyszy nam często lęk. Owszem bojaźń Boża jest zdrowa. Księga Przysłów mówi o niej, że jest początkiem mądrości. Bojaźń Boża, jest darem Ducha Świętego. Kiedy ją dobrze pojmiemy, wówczas będziemy rozumieć, że pomimo naszych słabości i lęków zaprasza nas Chrystus do dzieła zbawczego i obdarza nas potrzebnymi łaskami i darami dla ich realizacji. Swój lęk trzeba zanurzać z ufnością w Bożej miłości, wówczas nie będziemy uciekać od naszych zadań.
Trzecim powodem, który odczuwamy podobnie jak Piotr, to lęk przed zmianą. Często wielu z nas mówi, że rzeczywiście odczuwa, iż Bóg wzywa nas do głębszego życia religijnego, do gorliwszej realizacji dzieł i zadań, ale obawiają się tego, co może się stać, jeżeli odpowiedź na to wezwanie będzie ich zbyt wiele kosztować. Obawa przed koniecznością porzucenia w pewnym sensie dotychczasowego życia, przyzwyczajeń jest hamulcem w pójściu na głębię. Zmiana zachodzi, jeżeli jesteśmy otwarci na łaskę, której nam Chrystus udziela.
Czwartą przyczyną, dla jakiej Piotr nie chciał iść całkowicie za Panem, był lęk przed bliskością. Przede wszystkim przed bliskością z Jezusem Chrystusem czy ludźmi, do których go posyła. Ale Jezus nie odchodzi i nie zostawia Piotra. Na jego emocjonalne słowa: Odejdź ode mnie, Panie, odpowiada nowym powołaniem: Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił. Jezus nigdy nie chce z nas zrezygnować, gdyż nas umiłował, powołał do zadań i misji, jakie dla nas przewidział. On pragnie być blisko nas, co więcej pragnie żyć w nas, pozostawiając nas wolnymi, abyśmy mogli przemieniać nasze życie i pomagać przemieniać życie tych, do których jesteśmy posyłani.
Nie bój się! – te słowa kieruje również dzisiaj Jezus do nas. Gdy Mu zaufamy, zawierzymy, pozwolimy zapanować nad naszymi lękami, obawami, wtedy On poprowadzi nas na prawdziwą głębię. Będziemy „łowić ludzi”. Będziemy odważnie dawać świadectwo Jezusowi i Ewangelii, tak w powołaniu chrześcijańskim, jak również w apostolskim. Warto postawić sobie jeszcze w ciągu dzisiejszej niedzieli pytania i próbować w chwili refleksji w domu znaleźć odpowiedź: Czy odkrywam w codzienności własną głębię? Czy nie pozwalam, by „zamarła” albo została „pokryta kurzem”? Czy otwieram się na zaproszenie Jezusa Chrystusa do życia w głębszej przyjaźni z Nim? Czy potrafię w dalszym moim życiu mówić Jezusowi: „Na Twoje słowo, Panie, podejmę się głębszego życia i gorliwej realizacji moich powołań, zadań i misji”?
Wykładowca teologii pastoralnej w Wyższym Seminarium Duchownym Redemptorystów w Tuchowie oraz w Wyższym Seminarium Duchownym Franciszkanów w Krakowie, rekolekcjonista sióstr zakonnych i księży – Kraków, o. Kazimierz Fryzeł CSsR