ZAMYŚLENIA NIEDZIELNE, (30.01.2022).

Kiedy słyszymy słowo „prorok”, zwykle wyobrażamy go sobie jako jasnowidza, który przepowiada wojny, trzęsienia ziemi lub przynajmniej pogodę – i mylimy go tym samym z politykiem, geologiem czy meteorologiem.

Prorok – według Pisma Świętego i nauczania Kościoła – jest kimś, kto dokładnie poznał wolę Bożą, komu Bóg pozwala lepiej widzieć zamiary, kto przewiduje, dokąd może zaprowadzić nas grzech, sprzeciw wobec Bożego planu. Pismo Święte nazywa proroka „Widzącym” lub „Posłanym”, ponieważ otrzymał taki człowiek zdolność przewidywania niebezpieczeństwa płynącego z niezachowania woli Bożej. Przez to narusza grzeszny spokój swojego otoczenia, psuje mu zabawy, potępia niemoralne życie, przestrzega, nawołuje drugich, aby opamiętali się i zmienili swoje życie. Nie jest dyplomatą, lecz nazywa każdą rzecz po imieniu. Za to wszystko prorok staje się często nielubianym przez ludzi, a nawet znienawidzonym.

Jeśli Jezus jest największym z proroków, nie mogło się z Nim stać inaczej, kiedy stanął pomiędzy swymi w Nazarecie, jak to słyszeliśmy w Ewangelii. Odrzucenie Jezusa (a właściwie próba zabicia Go) nastąpiło tylko i wyłącznie z powodu Jego słów.

Współczesny człowiek często nie chce wyzbyć się grzesznych praktyk, nałogów i tym samym w takich sytuacjach wyrzuca Jezusa z serca, z domu, z rodziny, i z miasta. Często pobudza innych do tego, aby to samo czynili. W Polsce pojawił się ostatnio dziwny zwyczaj wręczania gotowego formularza oświadczenia o wystąpieniu z Kościoła osobie, która kończy 18 lat. Niektóre środowiska i media wprost nawołują do odejścia czy wręcz niechęci do wiary, Kościoła.

Bóg posyłał zawsze proroków w dostatecznej liczbie. Wszyscy oni byli burzycielami grzesznego spokoju. Wystarczy wspomnieć ks. Dolindo Ruotolo. „Przestań się zamartwiać tym, co się dzieje, ale zaufaj Bogu” – zwykł mawiać. Kiedy do ojca Pio przychodziły tłumy, ten mówił: „Idźcie lepiej do ks. Dolindo!” Ten kapłan z Neapolu, mistyk, zostawił modlitwę, którą podyktował mu sam Jezus. Modlitwę o efekcie piorunującym. „Kiedy widzisz, że sprawy się komplikują, powiedz z zamkniętymi oczami w duszy: «Jezu, Ty się tym zajmij!» Czyń tak za każdym razem! Czyńcie tak wszyscy, a ujrzycie wielkie, nieustające i ciche cuda! Daję wam słowo, na moją miłość” – Jezus podyktował te słowa ojcu Dolindo Ruotolo w latach 40. XX wieku.

Ks. Dolindo przecierpiał wiele. Zresztą, pisząc swoją autobiografię, wyjaśnił, że „Dolindo” w dialekcie neapolitańskim znaczy „ból”. Od dzieciństwa musiał znieść wiele chorób i materialną nędzę, łącznie z głodem. Ponadto jego ojciec był człowiekiem szorstkim i gniewnym, zresztą niebawem porzucił rodzinę. W 1905 roku Dolindo przyjął święcenia kapłańskie, następnie uczył teologii i śpiewu gregoriańskiego seminarzystów Zgromadzenia Księży Misjonarzy. Po dwóch latach kapłaństwa został poddany poważnej próbie życia przez Opatrzność. Oskarżony o rozsiewanie błędów teologicznych i herezji został suspendowany i poddany wieloletniemu dochodzeniu sądowemu prowadzonemu przez watykańskie Święte Oficjum. Poddano go także upokarzającym badaniom psychiatrycznym, z których, oczywiście, nie wyniknęło żadne negatywne świadectwo o stanie jego umysłu. Miano go nie tylko za wariata, ale i opętanego, przymuszając w imię świętego posłuszeństwa do poddania się obrzędom egzorcyzmu. Nie trzeba dodawać, jak bardzo do jego tortur psychicznych dołożyła się lokalna prasa. Czas ciężkiej próby wiary i pokory ks. Dolindo przetrzymał dzięki szczególnej relacji z Bogiem i Maryją Dziewicą. Ostatecznie został zrehabilitowany i oczyszczony z wszelkich zarzutów przez Stolicę Apostolską w 1937 roku, po trzydziestoletniej gehennie pomówień i przykrości.

Przywrócony w pełni do kapłańskiej aktywności powrócił do Neapolu wyposażony w nadprzyrodzony dar rozróżniania, umiejętność czytania w ludzkich sercach oraz wyjątkowe zamiłowanie do analizowania ksiąg Pisma Świętego i przeżywania Eucharystii. Przyjmował tłumy osób pragnących spowiedzi lub słowa pocieszenia, odwiedzał chorych, opiekował się biedakami z ulicy, przyciągał do siebie kazaniami i konferencjami młodych wykształconych studentów Neapolu.

Patrząc na świat w czasie pandemii wołajmy za psalmistą: W Tobie Panie ucieczka moja. Bóg daje znaki i proroków. Odczytujmy wolę Bożą i prośmy, abyśmy nigdy jej nie odrzucili.

Przełożony domu zakonnego, prefekt Tirocinium Pastoralnego Prowincji Warszawskiej Redemptorystów w Lublinie, wykładowca homiletyki w Wyższym, Seminarium Duchownym Redemptorystów w Tuchowie oraz w Wyższym Seminarium Duchownym Zakonu Paulinów w Krakowie – Lublin, o. Andrzej Makowski CSsR